"Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha" (Jan 3:8). Po części o mnie, po części o tych, których kocham, po części o tych, których mijam i utracić nie chcę bezpowrotnie. O kolorach życia i prawdzie. Z Nim.
wtorek, 22 listopada 2011
Zamknięte
sobota, 19 listopada 2011
I tylko tu
I tylko tu,
Ponownie sama,
Potrafię żyć dalej, bez szczęścia.
Gdy Alfama mnie bierze w ramiona
I zanurzam się w jej noc
Smuga Smutku (ACASO) (2011)
(Ivan Lins / Abel Silva / Marcin Kydryński)
środa, 16 listopada 2011
Szesnastego listopada dwa tysiące jedenastego
czwartek, 10 listopada 2011
Pobawię się w życie
sobota, 29 października 2011
Drobne uroki codzienności
poniedziałek, 17 października 2011
Zgubiona dziewczyna
Choć ja spuszczam oczy, Ty patrzysz mi w głąb serca.
Choć ja rozkładam ręce, Ty chwytasz je w mojej bezradności.
Na nic więcej mnie nie stać.
Ciągle patrzę pod nogi.
Bez przyszłości, zgubiona dziewczyna.
Choć... już tęsknię.
Czasami.
środa, 5 października 2011
Na odwrocie pocztówki
wtorek, 4 października 2011
oswajam dom
czwartek, 22 września 2011
Nowe
Rozpoczęłam pisanie nowego bloga, na który Was bardzo serdecznie zapraszam! Tutaj piszę bardziej osobiście, tam raczej obserwuję świat i piszę o innych. Oczywiście tu nadal będę publikować posty, jak zawsze z zamiarem, że częściej, choć pewnie krócej. A może bardziej multimedialnie? Zobaczymy, co z tego wyjdzie. W każdym razie, zapraszam również na adabrowska.com!
A.
sobota, 10 września 2011
Dziś
and I see ugliness and beauty
an angel lives inside a liar
and he doesn't even know
that he has all this inside him
it's been seven years since I've been looking for
and I was crying for more
today I'm taking back my words
'cause I've judging everybody
so easily
instead, I show you who I am
a liar, an angel, a generous egoist genius
it's been seven years since I've been looking for
and I was crying for more
today I'm looking at our world
and I think choices are everywhere
we choose to love, choose to hate
choose to lose or win
to take a risk or to give up
'cause it's been seven years since I've been looking for
and I was crying for more
it's been seven years since I've been looking for
and I was dying for more
today I'm celebrating our insanity
'cause we are loving unreasonably
we lost our hold
no promises
no signs of where to go
just a pure moment of joy
it's been seven years since I've been looking for
and I was crying for more
it's been seven years since I've been looking for
and I was crying for more
poniedziałek, 4 lipca 2011
O tym, co robi nieobecność T.
Ani jeden dźwięk nie wydostanie się już z jego ust. A głównie się śmiał.
Utrata jest wpisana w ludzkie życie.
Nie wierzę, że już nie ma tutaj T. Że nie wpadnie o 22 na parówkę i herbatę w kubku 0,7 l. Koniecznie słabą i koniecznie z dwoma łyżeczkami cukru. Na pół godzinki, a będzie siedział trzy. Jak mogę uwierzyć skoro jeszcze przed trzema miesiącami planowaliśmy wakacje. Skoro w tamten piątek mówiliśmy jak to będzie, gdy już wyzdrowieje.
Gdy stałam nad trumną z jego ciałem nie rozpoznawałam w nim mojego T. Już go tam nie było. Ale i tak nieustępliwie czekałam aż otworzy oczy. A za mną pół tysiąca ludzi. Nawet połowy z nich nie zdążyłam poznać.
17 maja wyszłam ze szpitala i powiedziałam mu, że wrócę za trzy godziny. W międzyczasie dostałam telefon od jego brata. Wróciłam szybciej.
Otwieram rano oczy i kilka sekund zabiera mi uświadomienie sobie, co się stało. I za każdym razem boli tak samo.
Gdy czasem płakałam mówił, że można płakać tylko wtedy, gdy ktoś umrze. Dziś mogę wylewać łzy do woli. Ale to już niczego nie zmieni.
Śmierć ukochanej osoby można przeżyć na dwa sposoby. Nigdy się z nią nie pogodzić i stać się zgorzkniałą zranioną osobą. Odwrócić się od Boga i Go obwiniać. Albo inaczej. Nigdy się z nią nie pogodzić i dziękować Mu za wszystko. Dostrzegać ludzi bardziej niż dotychczas. Dawać siebie innym, bo już siły brakuje na egoizm.
T. chwali Boga w niebie. W końcu i on, i ja do ostatecznie do tego dążyliśmy. Tyle że ja jeszcze muszę być tutaj. I chwalić Boga na ziemi. Czasem zdarza nam się mówić, że życie w ciele to tylko chwila, a dla nas bardziej realne jest życie wieczne. Tyle że ja już nie mam wyjścia i nie tylko mówię. Ja muszę tak żyć.
T. śpi. Lubię tak o nim myśleć. Spotkamy się, najpóźniej za jakieś sześćdziesiąt lat.
A tu... mam świat zbudowany z naszych wspólnych planów, który już zawsze będzie tylko naszym snem. I mam nasze marzenia, które wymagają jeszcze sporo pracy.
sobota, 2 kwietnia 2011
Nieustannie w drodze
„Kto sedna opowieści doszukuje się w przestrzeni między utworem a tym, kto go napisał - ten błądzi. Szukać należy nie między dziełem a autorem, lecz raczej pomiędzy tekstem a jego odbiorcą.” - pisze w „Opowieści o miłości i mroku” mój ukochany Amos Oz. I dalej wyjaśnia: „Każde dobre dzieło literackie zaprasza nas w gruncie rzeczy, by przyjść i dostawić głowę do postaci takiego czy innego Rogoźnikowego stwora [ma tu na myśli tekturowe postacie z wyciętym otworem na twarz, gdzie można włożyć głowę i zrobić sobie zabawne zdjęcie], zamiast jednak wpychać tam głowę pisarza, jak czyni powierzchowny czytelnik, warto chyba przełożyć przez otwór własną głowę i zobaczyć, co się będzie działo.”
Co się będzie działo. W tym zdaniu odkryć można całe pokłady ekscytujących wydarzeń z przyszłości. Czy to nie wspaniałe, że za kilka dni możesz poznać człowieka, który wywiezie cię za dwadzieścia lat na inny kontynent, gdzie spotkasz ludzi mówiących w obcym języku zapomniane przez świat opowieści? Dla mnie z pewnością.
Gdy czytam książki w ich bohaterach dostrzegam i siebie. Są one trafniejszymi obserwatorami niż inni ludzie, którzy zwykle mówiąc o tobie, opowiadają o sobie. Jedno zdanie i już wiesz, że ty też tak byś zrobił, ty też byś odmówił, poszedł, tak powiedział. Książka to jak czarno-biały film z mojego życia. Tnę go i obrabiam. I odkrywam, kim jestem.
Zaskakuje mnie, jak podobnie myślą ludzie. Fragmentami, bo z całości tych myśli powstają tak odmienne ludzkie stwory. Ale te najmniejsze odczucia jednak bywają podobne. I chyba im więcej wspólnych podobnych elementów, tym większa szansa na bliskość.
Szukam. Jak zwykle. Po tym, co mnie porusza, szukam swojej drogi. A jestem wciąż zachwycona tym samym. Beznadziejnie z zapartym tchem przypatruję się ludziom i milczę, konstruując w myślach opowieści. Ale tak naprawdę od wielu miesięcy brakuje mi ładnie połączonych wyrazów, słów brzmiących na jeden trafny sposób, które układałby się jak wstążka o kolorach wrzosów między włosami stron.
poniedziałek, 24 stycznia 2011
Nocne opowieści
Żeby jeszcze w pustce bywało pusto. A ona jest pełna myśli złych, przewrotnych. Słowa na „nie” i z „nie” w środku. Zdarza się „nie” i na końcu. Za mało sensu między jednym a drugim uderzeniem serca. Więc pytam o sens. Pytanie, które powraca do każdego i zawsze. Jedni zagłuszają je pieniędzmi, inni ludźmi przewalającymi się przez ich życie. Jeszcze inni dawaniem. Tak, pod pozorem dobra może rozdzierać swoją paszczę bezsens. Znam takich, co do perfekcji opanowali wymalowane na twarzach uśmiechy, za którymi nie ma nic – tylko czarna otchłań.
Mogą mijać lata, w których nie raz dojdziemy do wniosku, że już wiemy gdzie iść i w jakim celu. I pomiędzy jednym a drugim odkryciem może się pojawić pytanie, które uświadomi, że nie wiemy jednak nic. Może życie polega na nieustającym dochodzeniu do naszej prawdy i jednoczesnym przekonywaniu się, że brakuje nam mądrości? To by było zdrowe, choć bolesne.
Przypominam sobie jedno z opowiadań. Jego zapach i smak tamtych wydarzeń. Idea i jej realizacja to bajki tak odległe, że wręcz nie do rozpoznania, że są z tej samej utkane nici. Zgubić cię może sen i potrzeba prosta. Zgubić może poranne parzenie kawy. Albo słowa nie tak dobrane w stróżce światła odbijające się echem. Z bezsensu sens. Z idei rzeczywistość. Z potu i łez marzenie.
Wizja, która przestaje żyć, pociąga za sobą śmierć marzeń. Wizja, której brak nie daje szansy na przyszłość. Jedynie na trwanie. I przetrwanie. Bez odpowiedzi. Bez odpowiedzi na pytanie o sens. Skądś w nas jednak nieustanne pytanie. Ktoś jednak woła niestrudzenie. Komuś zależy, żeby znaleźć odpowiedź.