"Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha" (Jan 3:8). Po części o mnie, po części o tych, których kocham, po części o tych, których mijam i utracić nie chcę bezpowrotnie. O kolorach życia i prawdzie. Z Nim.
piątek, 19 lutego 2010
Różowe trampki
niedziela, 7 lutego 2010
Inspired by T&D
Chcę pracować. Długo, nieznośnie długo. Bez przerwy, bez wytchnienia. Stawiać sobie nowe wyzwania i je realizować. Robić, robić, robić. Poznawać, czytać, pisać, zgłębiać. Dość już gnuśnego odpoczynku. Ale to nie najważniejsze. Bo pod przykrywką robienia jednak kryje się więcej. Co więcej? Więcej.
Czy można chcieć wziąć życie na serio? Nie romantycznie, jakby nic naprawdę nie istniało? Czy można nie chcieć żyć w ułudzie? Ułuda jest piękna. I myślałam zawsze, że gdyby tylko udało mi się w niej żyć, nie krzywdząc nikogo, wciąż pozostając odpowiedzialną... Mogę tak, bo ciągle „życie” mnie oszczędza. Ale, czy można nie chcieć słodkiej ułudy, gdy można sobie na nią pozwolić?
Chcę życia i jego ciężaru. Chcę podejmować decyzje trudne i brać na siebie ich skutki. Chcę widzieć świat jako zbiór skomplikowanych ludzkich historii. Chwil szczęścia i upadków człowieka. Po co? By zobaczyć, jak powstają. Jako herosi, wojownicy. Czy to nie kolejna ułuda?
Podjąć decyzję tak, że nawet, gdy przyniesie to wiele bólu i trudności, będę w stanie unieść się ponad to i zebrać konsekwencje. Do kieszeni swoich doświadczeń. Bo wiem, że tak jest dobrze.
Żadna perła nie rodzi się bez poświęcenia.