środa, 5 października 2011

Na odwrocie pocztówki


Dzisiaj znów to odczułam. Jakbym była bohaterką powieści. Pożółkłe i pobrązowiałe liście snuły się poboczem drogi, gdy jechałam autobusem, wpatrzona w drzewa, wpatrzona w te liście. Tak jakby ktoś właśnie o tym czytał. Że ona jechała. Ja byłam tą "nią".

Takie momenty jeszcze w podstawówce pozwalały mi przetrwać najtrudniejsze chwile. Gdy obowiązki były nie do zniesienia, uciekałam w świat, który nie istniał. Nie po to, by uciec również od odpowiedzialności. Lecz by zmniejszyć choć trochę ciężar życia. Pamiętam, jak przed klasówkami nuciłam piosenkę AMJ o Joszku Brodzie. Moment, i już mnie nie było wśród uczniów. Byłam wolna.

Dzisiaj to samo odczucie powróciło, choć nie jest już w stanie zagłuszyć bólu. Może co najwyżej dać sekundę oddechu. Od zachwytu nad kolorem liści do momentu świadomości, kim jestem i gdzie jestem, zdarza się chwila wytchnienia. Czy to sekunda, czy to jej ułamek, jestem za ten czas wdzięczna.

Ja - bohaterka powieści. To daje złudną nadzieję, że jeszcze się obudzę - bazgram na kolanie, na odwrocie pocztówki. Bez adresata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz