czwartek, 6 sierpnia 2009

On zaraz wraca

          Wakacyjnie.
          Słońce jest zupełnie takie samo jak kilkanaście lat temu, kiedy wstawałam wcześnie rano (wcale nie dlatego, że musiałam to robić, ale z chęci) i kompletowałam szybko koszulkę i spodenki żeby jak najszybciej znaleźć się na podwórku. Kiedy wychodziłam na klatkę schodową czułam przyjemny chłód studzący moje nazbyt rozpasane marzenia o innym świecie. Świecie, w którym będę dorosła. Pierwsze radosne słoneczne promienie zawracały jednak w głowie tak bardzo, że zapominałam o wszystkim. Było błogie tu i teraz. Bez obaw, bez odpowiedzialności, bez decyzji, które miałyby konsekwencje na całe życie.
          Spędzałam dnie na zbieraniu jabłek, zielonego groszku, chodzeniu po drzewach, gapieniu się w chmury. A kiedy już zaczynał zapadać zmrok, na końcu ulicy, na której mieszkałam, razem z koleżanką przysiadałyśmy na schodku przed klatką i wymyślałyśmy różne sposoby wkładania sznurowadeł w trampki. To chyba najmilsze zajęcie jakie pamiętam z dzieciństwa.

          Żyję historiami innych ludzi, którzy podróżują, oglądają, doznają, przeżywają swoje przygody. Sama wciąż jestem „sztywna” i nie potrafię uchwycić tego, co na mnie czeka. Niesamowite opowieści z grubych książek, które nigdy się nie zdarzyły. Słowa z przeszłości, które dziś brzmią jak baśń, ale czy były baśnią rzeczywiście, kiedy się dokonywały? Patrzeć z zazdrością na życia, które nie pozostawią po sobie nic więcej jak tylko stosy artykułów z gazet, które spłoną, strony internetowe, do których nikt nie będzie miał dostępu.
 
          Pytamy wszyscy: o co chodzi w tych kilkudziesięciu latach tu, na Ziemi? Odpowiedzi miliony. Nic, zdaje się, pewnego. Ale coraz bliżej, coraz bliżej, coraz bliżej.

          Te sznurowadła nie będą nawet wspomnieniem. Jezus przykleił do Ziemi kartkę „Zaraz wracam”. Jego miłość bez granic, sięga ponad horyzont. Bądźmy gotowi. [zarazwracam.org]

14 komentarzy:

  1. Wszyscy żyjemy historiami innych. Takze Jego historią. Nie do końca zgadzam się na to, że Jezus odszedł i kiedyś powróci. Ja myślę, że On cały czas gdzieś tu, na Ziemi jest... W tym lub innym wcieleniu, a może tylko pod postacią Duszy wędrującej pomiędzy ludźmi... Jest i nie musi wracać.

    P.S. A stronka zarazwracam.org nawet ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, On jest cały czas z nami. "(...) A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata." (Mat. 28:20)
    Ale kiedy przyjdzie drugi raz będzie tak widoczny jak był, kiedy żył na Ziemi.
    Pozdr. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nadal twierdzę, że On JEST WIDOCZNY cały czas :) Fizycznie widoczny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Latarniku, jest widoczny poprzez realny wpływ na życie, poprzez uzdrowienia, poprzez wyciąganie z otchłani grzechu, poprzez pocieszanie i zmieniającą swoją obecność. Ale jako widoczna fizycznie osoba - nie teraz. Czy widzisz Go jakbyś mnie zobaczył gdybyśmy się spotkali? :)
    Holden Caulfield, czy to nie nazbyt egoistyczne?

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz Go nie widzę, ale i tak myślę, że On jest również obecny fizycznie. Być może żadne z nas Go nie spotka, a może już mieliśmy tę możliwość? Nie jest nigdzie powiedziane, kiedy i w jaki sposób Jezus ponownie się pojawi, więc może już jest :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W Biblii jest bardzo dokładnie napisane w jaki sposób i kiedy przyjdzie Jezus, jakie znaki będą temu towarzyszyć, i co stanie się później. Wszystko w Objawieniu Jana i Ewangelii. A jeśli chodzi o możliwość ominięcia tego zdarzenia to: "Oto przychodzi [Jezus] wśród obłoków, i ujrzy go wszelkie oko, a także ci, którzy go przebili (...)." (Obj. 1:7). "Wszelkie oko" czyli wszyscy. Mało tego, nawet Ci, którzy dziś nie żyją.

    OdpowiedzUsuń
  7. I owszem, tak jest napisane... Ale ja nadal polemizuję z dosłownością odczytu Bibli. Dla mnie zapisy te nie są jednoznaczne. Biblia jest madrą księgą, lecz zawiera wiele rzeczy, których nie jesteśmy w stanie sprawdzić gdyż opierają się na naszej wierze. Jeśli wierzymy dosłownie w to, co podaje Biblia, to nie jest to adekwatne do tego, co mówi historia Kościoła. A jeśli wierzymy i interpretujemy (oczywiście nie do końca dowolnie, bo wiara nam ustawia pewne widełki interpretacji), to nie możemy czytać dosłownie tych zapisów.

    To wszystko jest dosyć "śliskim" tematem, trudnym. I nawet ogólne stanowisko Kościoła w kwestii dosłowności biblijnych zapisów jest niedookreslone, bo co ksiądz, to inna trochę interpretacja :)

    A i tak wszystkim nam o to samo chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, inaczej wygląda nasze życie i życie innych w perspektywie tylko tu i teraz, a nieco inaczej w perspektywie wieczności -:) Nadzieja, oparta na Słowie Bozym, że Jezus powróci, nadaje sens zwykłym i niezwykłym chwilom naszego zycia, uświadamia, że nie musimy żyć jak liśc unoszony wiatrem watpliwości, lecz zyć z konkretnymi celami, z konkretnym "widokiem" na przyszłość TAM po drugiej stronie... Bardzo byśmy chcieli zapamietać, a nawet może i zabrać ze sobą wiele wspomnień, wiele pamiatek - ale tam nie będą nam potrzebne... -:) Aż trudno czasem uwierzyć, że kiedy wróci Jezus - wszystko co tu i teraz przestanie byc naprawdę istotne ... Pozdrawiam Cię serdecznie. Notka , w całości - bardzo mi się podobała, pięknie i literacko ją napisałaś.
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  9. wolę nie zabierać głosu z moim wiecznym niedowiarstwem ;-)

    pozdrawiam ceiepło!

    OdpowiedzUsuń
  10. o nie, nie jesteś aż taka "sztywan":D...

    OdpowiedzUsuń
  11. Latarniku, myślę, że nie powinniśmy przesadzać z trudnością interpretacji Biblii, ponieważ Bogu spodobało się, aby to mali i nierozumni zostali zbawieni i dlatego "krzyż Jezusa" jest tak prosty w zrozumieniu. Trudność interpretacji Biblii polega głównie na nieznajomości kultury tamtych czasów, licznych błędach w tłumaczeniu, nieznajomości hebrajskiego i greckiego. A i tak jeśli szczerze i w otwartości stoimy przed Bogiem, On nie pozwoli nam trwać w kłamstwie (nawet bez wielkiej wiedzy da odpowiedź). Poza tym szukanie jedej i ostatecznej interpretacji Biblii jest szaleństwem, ponieważ już nieraz sama doświadczyłam tego, że słowa, które rozumie się w dany sposób w zmieniającym się czasie Bóg rozszerza i daje głębsze zrozumienie. Zakończyć poszukiwania i ciągłe pytanie Boga: co chciałeś powiedzieć? jest trochę jak zamknięcie mu ust.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kate, nie umiem sobie wyobrazić jak by to było, gdybym nie poznała Jego. Bez tej świadomości, że życie nie skończy się na posiadaniu, ale będzie czymś znacznie wspanialszym, jak żyć? Choć do końca nie umiemy tego zrozumieć.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Emmo, niedowiarstwo - rzecz nieostateczna! :) Pozdrawiam.

    Betko (kolejna ksywa? :P), słowo wprost z Twoich ust, faktycznie, ale użyte jednak w zmienionym znaczeniu. :)

    OdpowiedzUsuń