niedziela, 28 marca 2010

Wind of change

Absolutna cisza. No matter what I think.

Jak wiele wspólnego mają ze sobą nadzieje na przyszłość z ich urzeczywistnieniem? Temat żywy na przełomie.

Take me to the magic of the moment
On a glory night
Where the children of tomorrow dream away
in the wind of change

I feel the wind of change.

Absolutna cisza. Wielkie rzeczy się zdarzają. Wielkie rzeczy chcę oglądać.

Z naszego ślubu najmniej zapamiętamy siebie i to, że zostaliśmy mężem i żoną.” Bo jesteśmy szafarzami tego, co nam powierzono. Z naszego awansu w pracy najmniej zapamiętamy to, że awansowaliśmy, bo już nasze głowy będą zaprzątnięte obmyślaniem dróg przez drzwi, które Ktoś nam otworzył.

Czy potrafimy marzyć o szczęściu innych? Czy potrafimy rozpłakać się z radości, gdy ktoś czuje się spełniony?

Umrzeć dla siebie. Można. I choćby namiastka tego sprawia, że oddychamy naprawdę.

Wstaję tylko dlatego, żeby się uśmiechnął. Zapominam o ubraniu, o makijażu, zapominam wyjrzeć pzez okno, żeby sprawdzić jaka jest pogoda. Wstaję dlatego, ponieważ jestem tu na chwilę, a pracy dużo. Wstaję, bo mam do przekazania wiadomość od Ciebie.

Absolutna chwała Jezusowi!

The wind of change
Blows straight into the face of time
Like a stormwind that will ring the freedom bell
For peace of mind
Let your balalaika sing
What my guitar wants to say

Scorpions "Wind Of Change"

4 komentarze:

  1. Tak naprawdę to dopiero zaczynamy żyć, kiedy umrzemy dla siebie. Zauważamy rzeczy, których wcześniej, pochłonięci sobą i światem, nie zauważaliśmy. I dopiero, gdy zaczynamy żyć dla Niego, nasze istnienie nabiera sensu i barw.

    Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez Boga wszystko kiedyś traci sens, z Nim życie zyskuje nowy, niezniszczalny wymiar :)

    Pozdrawiam serdecznie Aniu!
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, kiedyś w żydowski Rosz HaSzana
    w gronie bliskich osób
    spacerowaliśmy
    po częstochowskich żydowskim cmentarzu.
    Dywany bluszczu rozpościerającego się
    i okrywającego macewy
    i pnącego się po drzewach
    przypominały o Bożej nadziei
    - powstaje do życia Boży Izrael.
    Bluszcz na szczytach pni drzew usychał.
    Patrzyłem i myślałem
    - umierać, aby żyć,
    tracić z siebie aby zyskać siebie
    gdzie w ubóstwie ducha
    będzie dużo miejsca dla Boga i dla ludzi.

    "Czy potrafimy marzyć o szczęściu innych? Czy potrafimy rozpłakać się z radości, gdy ktoś czuje się spełniony?"

    Dziękuję za te pytania.

    OdpowiedzUsuń